Mrzeżyno - Pogorzelica - Rewal (ale nie tylko R10)
Piątek, 28 marca 2025
· Komentarze(0)
Wyjątkowo ciepłą wiosnę postanowiłem uczcić w najlepszy znany mi sposób – wskakując na rower i ruszając nad morze. Tym razem trasa była nieco inna niż zwykle: wystartowałem z Trzebiatowa i przez Mrzeżyno, Niechorze, Rewal oraz Trzęsacz dojechałem aż do Kamienia Pomorskiego. Całość z lekkim twistem – trochę klasycznej R10, a trochę wariantów alternatywnych.
Z Trzebiatowa ruszyłem w stronę Mrzeżyna, zahaczając o trasę poprowadzoną starotorzem - niemal idealnie płasko, prosto i z wiatrem w plecy. Bajka. Oczywiście nie obyło się bez drobnych pomyłek kierunkowych, ale to już klasyka. W Mrzeżynie dopisała pogoda i - co rzadkie przed sezonem - otwarta była nawet jakaś gastronomia. Warunki do jazdy? W zasadzie idealne.
Zamiast trzymać się nudnawej, leśnej R10 do Pogorzelicy, spróbowałem jazdy bliżej morza - były i płyty, i bruk, i trochę piasku. Niełatwo, ale za to bardziej malowniczo. Potem, dla odmiany, wróciłem na równy asfalt i z ładnym widokiem na Liwię Łużę dotarłem do Niechorza. Latarnia kusiła, ale czas gonił – pociąg z Kamienia miałem jeden, konkretny, i to z rowerowym miejscem.
W Rewalu i Trzęsaczu sprawdziłem boczne objazdy - ciekawa opcja na sezon, gdy nadmorskie deptaki są zatłoczone. Zatrzymałem się przy kultowej ruinie w Trzęsaczu, minąłem pustawy o tej porze roku Pustkowo i Pobierowo, które - o dziwo - było jednym z bardziej opustoszałych miejsc na trasie. Za to leśna droga do Łukęcina pozwoliła jeszcze trochę przycisnąć.
Ostatnie kilometry, już przy wąskim zapasie czasu, leciałem przez Dziwnówek w kierunku Kamienia. Wiatr, który wcześniej mi pomagał, na szczęście nie postanowił się obrócić przeciwko mnie. Na stację dotarłem kwadrans przed odjazdem. Pełen sukces.
Podsumowując - świetna trasa, idealna na przedsezonowy wypad. Trochę przygody, sporo widoków i test różnych nawierzchni. Jeśli szukacie inspiracji na wiosenny rower, to ten odcinek wybrzeża ma naprawdę sporo do zaoferowania.


https://youtu.be/i68WqMnMw54
Z Trzebiatowa ruszyłem w stronę Mrzeżyna, zahaczając o trasę poprowadzoną starotorzem - niemal idealnie płasko, prosto i z wiatrem w plecy. Bajka. Oczywiście nie obyło się bez drobnych pomyłek kierunkowych, ale to już klasyka. W Mrzeżynie dopisała pogoda i - co rzadkie przed sezonem - otwarta była nawet jakaś gastronomia. Warunki do jazdy? W zasadzie idealne.
Zamiast trzymać się nudnawej, leśnej R10 do Pogorzelicy, spróbowałem jazdy bliżej morza - były i płyty, i bruk, i trochę piasku. Niełatwo, ale za to bardziej malowniczo. Potem, dla odmiany, wróciłem na równy asfalt i z ładnym widokiem na Liwię Łużę dotarłem do Niechorza. Latarnia kusiła, ale czas gonił – pociąg z Kamienia miałem jeden, konkretny, i to z rowerowym miejscem.
W Rewalu i Trzęsaczu sprawdziłem boczne objazdy - ciekawa opcja na sezon, gdy nadmorskie deptaki są zatłoczone. Zatrzymałem się przy kultowej ruinie w Trzęsaczu, minąłem pustawy o tej porze roku Pustkowo i Pobierowo, które - o dziwo - było jednym z bardziej opustoszałych miejsc na trasie. Za to leśna droga do Łukęcina pozwoliła jeszcze trochę przycisnąć.
Ostatnie kilometry, już przy wąskim zapasie czasu, leciałem przez Dziwnówek w kierunku Kamienia. Wiatr, który wcześniej mi pomagał, na szczęście nie postanowił się obrócić przeciwko mnie. Na stację dotarłem kwadrans przed odjazdem. Pełen sukces.
Podsumowując - świetna trasa, idealna na przedsezonowy wypad. Trochę przygody, sporo widoków i test różnych nawierzchni. Jeśli szukacie inspiracji na wiosenny rower, to ten odcinek wybrzeża ma naprawdę sporo do zaoferowania.


https://youtu.be/i68WqMnMw54



















