Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2025

Dystans całkowity:63.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:50
Średnia prędkość:16.43 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:63.00 km i 3h 50m
Więcej statystyk

Nie tylko R10

Sobota, 12 kwietnia 2025 · Komentarze(0)
W końcu nadszedł moment, kiedy zima ustępuje miejsca wiośnie, a to mogło oznaczać tylko jedno - czas znowu ruszyć rowerem wzdłuż wybrzeża. Tym razem postanowiłem trochę urozmaicić trasę. Zamiast standardowego startu, wybrałem Trzebiatów. Stamtąd, przez Mrzeżyno, Niechorze, Rewal aż po Kamień Pomorski - kręciłem kilometry, testowałem alternatywy dla R10 i po prostu cieszyłem się drogą.
Z Trzebiatowa ruszyłem dość klasycznie - od stacji kolejowej w stronę rynku, choć oczywiście zaliczyłem klasyczny błąd ze zjazdem. Chwilę później trafiłem na rondo z charakterystycznym spożywczakiem, a potem już na spokojnie przez Nowielice, jadąc starotorzem dawnej kolejki z 1912 roku. Przez 6 kilometrów miałem przed sobą prostą jak stół drogę - zero zakrętów, lekki wiatr w plecy i wiosenne słońce. Czysta przyjemność.
Zbliżając się do Mrzeżyna, nawierzchnia trochę się pogorszyła - ażurowe płyty, szuter - ale i tak było warto. Mrzeżyno przywitało mnie spokojem, kilkoma otwartymi punktami gastronomicznymi i tym charakterystycznym, jeszcze przedsezonowym klimatem. Idealnie na rower.
Zamiast trzymać się cały czas R10, kombinowałem - czasem jechałem jej fragmentem, czasem obok, czasem skręcałem na leśne ścieżki bliżej morza. Były odcinki z brukiem, były z płytami, ale też takie, gdzie morze było dosłownie na wyciągnięcie ręki. Czasem trzeba było zsiąść z roweru, czasem powalczyć z nawierzchnią - ale za to zero nudy.
W Niechorzu i Rewalu już dało się wyczuć przygotowania do sezonu, choć życie jeszcze nie zdążyło się tam rozkręcić. Ciekawie, że to właśnie te mniejsze miejscowości - Mrzeżyno czy Trzęsacz - tętniły bardziej przedsezonowym życiem.
Czas uciekał, a ja miałem konkretny cel - zdążyć na pociąg z Kamienia Pomorskiego o 16:55. Z Pobierowa, przez Łukęcin, ostatnie kilometry pokonywałem na zmęczeniu i z niepewnością, czy zdążę. Na szczęście wiatr nie przeszkodził, dinozaury po drodze się pojawiły (tak, serio!), a ja dotarłem na peron o 16:40 - idealnie.
To była świetna trasa - zróżnicowana, miejscami dzika, miejscami komfortowa, ale cały czas z klimatem północnego wybrzeża. Jeśli jeszcze nie planowaliście rowerowej wycieczki w te okolice - to bardzo polecam. A może za rok większy projekt wzdłuż Velo Baltica? Kto wie. Pomysły są - tylko czasu zawsze za mało.




https://youtu.be/8vSLFlgN1DI