Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2025

Dystans całkowity:149.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:11:48
Średnia prędkość:12.63 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:49.67 km i 3h 56m
Więcej statystyk

Ogród Dendrologiczny w Glinnej

Sobota, 26 kwietnia 2025 · Komentarze(3)
Po kilku bardziej rozbieganych weekendach - trochę nad morzem, trochę nad Wartą - poczułem, że najwyższy czas na coś spokojniejszego. Chciałem złapać chwilę oddechu, nacieszyć się lokalnymi krajobrazami i po prostu - niespiesznie pokręcić się po okolicy.
Dla miejscowych trasa może wydawać się wręcz codzienna, ale jeżeli ktoś odwiedza Szczecin lub planuje wyprawę wokół Zalewu Szczecińskiego czy nad Bałtyk - taka dodatkowa wycieczka może być świetnym uzupełnieniem. 
Z Osiedla Bukowego skierowałem się ulicą Chłopską przez Klęskowo, a potem już na południe w stronę Puszczy Bukowej. Początek to łagodny podjazd, który z czasem robił się coraz bardziej stromy, Droga Górska, z szutrową nawierzchnią, okazała się najlepszym wariantem dla gravela. Jeśli ktoś preferuje bardziej terenowe przejazdy, to w opisie filmu na YT umieściłem playlistę z kilkoma takimi wariantami. Ja jednak trzymałem się szutru.
Najbardziej wymagający fragment był na dole - na szczęście to tylko około dwa kilometry od estakady autostrady. Potem utrzymywałem się mniej więcej na wysokości 130 m n.p.m., jadąc grzbietem z lekkimi podjazdami i zjazdami - dość przyjemnie, bez ekstremalnych różnic wzniesień.
Jednym z głównych punktów wycieczki był Ogród Dendrologiczny w Glinnej. To miejsce z naprawdę ciekawą historią - pierwsze szkółki drzew powstały tu już w 1823 roku, a wiele z obecnych pomnikowych okazów pochodzi z czasów niemieckiego nadleśniczego Carla Ludwiga Gené. Dziś na sześciu hektarach rośnie tu ponad 800 gatunków drzew i krzewów - zarówno rodzimych, jak i egzotycznych. Sekwoje, jodły kalifornijskie, klony japońskie - robią wrażenie. Do tego specyficzny mikroklimat - zaciszny, wilgotny i sprzyjający roślinom nieprzystosowanym do surowszego klimatu centralnej Polski.
Po zwiedzaniu ogrodu miałem trzy opcje powrotu. Najnudniejszą - powrót tą samą drogą - odrzuciłem od razu. Druga, przez wojewódzką 120-tkę, również nie zachęcała. Wybrałem więc opcję trzecią - niepewną, prowadzącą przez las według mapy, gdzie „powinna być droga”. 
Zielony szlak odbijał na wschód od ogrodu, w stronę Dobropola Gryfińskiego. Mimo miejscami zarośniętej ścieżki, jechało się zaskakująco dobrze. Po kilku kilometrach dotarłem do poprzecznej drogi w dolinie Dobropolskiego Potoku. Tam najpierw trafiłem na gruntówkę, potem bruk, a następnie drogę gospodarczą, która po około kilometrze doprowadziła mnie już na asfalt w Dobropolu.
Stamtąd szybko wyjechałem na 120-tkę - tuż pod Starym Czarnowem, zaledwie 400 metrów od zabudowań. To obecnie chyba najrozsądniejsza droga pozwalająca uniknąć dużego ruchu samochodowego. W centrum miejscowości wskoczyłem na dobrze przygotowaną drogę rowerową prowadzącą aż do Szczecina Śmierdnicy.
Warto wspomnieć, że trwają obecnie prace projektowe nad nowym, 9-kilometrowym odcinkiem ddr-ki, który połączy Stare Czarnowo z Glinną, Kartnem i Żelisławcem. Inwestycja ma już zagwarantowane finansowanie z UE, a budowa zaplanowana jest na lata 2025–2027.
Zanim jednak wróciłem do miasta, zrobiłem jeszcze mały objazd przez Kołbacz. W tej wsi znajduje się jedno z ciekawszych zabytków Pomorza Zachodniego - Opactwo Cystersów. Historia sięga tu 1173 roku, a obiekt - mimo wielu zniszczeń, przeróbek i zaniedbań - do dziś zachwyca architekturą. Szczególnie cieszy fakt, że w XXI wieku ruszyły intensywne prace restauratorskie.
Końcowy odcinek prowadził mnie przez Śmierdnicę i dalej w stronę dużych osiedli prawobrzeża. Cała pętelka - licząc od okolic Słonecznego - zamknęła się w około 38-40 kilometrach. Startując z centrum Szczecina trzeba zrobić 62 km. Nie była to może wielka eskapada, ale krajobrazowo i krajoznawczo - zdecydowanie satysfakcjonująca.







https://youtu.be/9riaqrVRfTg


Park Narodowy "Ujście Warty"

Niedziela, 13 kwietnia 2025 · Komentarze(0)
Po serii bardziej lokalnych wycieczek zapragnąłem zmiany. To jeszcze nie Berlin ani żadna ekstremalnie długa trasa, ale tym razem postanowiłem odwiedzić miejsce w którym nigdy wcześniej nie byłem.
Wyruszyłem pociągiem ze Szczecina Głównego do Kostrzyna, by stamtąd rowerem ruszyć na wschód. Moim celem - a może raczej punktem orientacyjnym - był Szlak Warty, prowadzący przez Park Narodowy Ujście Warty. To miejsce wyjątkowe pod względem przyrodniczym - obszar o znaczeniu europejskim, z ponad 270 gatunkami ptaków, z czego ok. 170 regularnie tu gniazduje. Spotkać można m.in. żurawie, derkacze, bataliony czy błotniaki stawowe.
Z Kostrzyna wyjechałem ulicą Wyszyńskiego. Ruch spokojny, więc jazda była przyjemna. Pierwszy konkretny punkt na trasie - stacja pomp Warniki z 1911 roku - to obiekt hydrotechniczny będący częścią systemu odwadniania Polderu Północnego. Kiedyś intensyfikacja rolnictwa, dziś działania wspierające środowisko i wodno-błotne siedliska.
Za Warnikami rozpoczął się właściwy odcinek szlaku - najpierw żwirowy, przez pastwiska, a potem bardziej „parkowy”, teren prowadzący w głąb parku narodowego. Na początku droga była komfortowa i szybka, ale z czasem - jak to bywa w takich miejscach - zrobiło się nieco bardziej dziko i piaskowo. Mimo to widoki wynagradzały wszystko - szeroka zieleń, rozlewiska, ptaki. Prawdziwa oaza ciszy.
Po około 11 km i godzinie jazdy dotarłem do punktu odpoczynkowego przy Niwce. Tam zacząłem się zastanawiać - jechać dalej przez cały park aż do Gorzowa, czy może odbić w stronę Witnicy? Wybrałem rozsądniejszą opcję - skręt na Witnicę. Szczerze mówiąc, dalszy odcinek nieco się już powtarzał krajobrazowo, a i piach coraz bardziej dawał się we znaki.
W Świerkocinie odbiłem na północ, kierując się na drogę wojewódzką prowadzącą do Gorzowa. Co ciekawe - wzdłuż niej ciągnie się bardzo przyzwoita droga dla rowerów. Jazda była płynna i szybka, mimo zmęczenia po parkowej części.
Sama Witnica zaskoczyła mnie pozytywnie - zwłaszcza Park Drogowskazów i Słupów Milowych Cywilizacji, który – choć brzmi dość kuriozalnie – okazał się naprawdę ciekawym miejscem na krótką przerwę.
Była dopiero 13:00, a do Kostrzyna zostało mi jakieś 20 km. Miałem do wyboru - czekać długo na pociąg, albo... skorzystać z południowego wiatru i wrócić na rowerze przez szlak Odra-Nysa. Zdecydowałem się oczywiście na drugą opcję - ale to już temat na zupełnie inną opowieść.



https://youtu.be/WeA3qzpNQPQ


Wycieczka do Mescherin

Czwartek, 3 kwietnia 2025 · Komentarze(0)
Dziś wyjątkowo nie ruszałem z lasu ani spod tablicy szlaku – zaczęło się na szczecińskim dworcu. Nie po to, żeby wsiąść do pociągu, tylko by pokazać Wam, jak wygodnie dojechać z centrum Szczecina na rowerze aż do Mescherin i dalej na szlak Odra-Nysa.
Trasa prowadziła przez znane i mniej znane zakątki miasta - od Czarnieckiego, przez Potulicką i Piastów, aż po wylotową Mieszka I. Było trochę świateł, trochę polbruku, ale od granic miasta, przez Warzymice i Przecław, infrastruktura rowerowa zrobiła się już całkiem konkretna. W Przecławiu natknąłem się na pierwsze oznaczenia szlaku R3 - Blue Velo. Od tego momentu wjechałem w bardziej wiejskie klimaty - asfalt, pola, hale, a potem już tylko zieleń i spokój.
W Kołbaskowie jest jedna luka w infrastrukturze, ale po niej znowu porządna ddr-ka aż do samej granicy. Na przejściu granicznym otworzyłem bramkę sanitarną (niemiecki system ochrony przed ASF) i ruszyłem dalej przez cudownie rolniczy krajobraz do Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. Po drodze zatrzymałem się w miejscu odpoczynku dla rowerzystów zwanym „węzłem Staw” - spotykają się tu różne szlaki, a cała przestrzeń wygląda jak z rowerowej bajki. Chwilę później, pod Staffelde, trafiłem na zrekonstruowany kurhan z epoki brązu - niezwykły ślad przeszłości.
Zjazd do Mescherin był szybki i przyjemny - prowadził granicą parku narodowego. Zatrzymałem się jeszcze na Górze Szczecińskiej (Stettiner Berg), żeby zerknąć na wszystko z góry - panorama Doliny Dolnej Odry z tego miejsca naprawdę robi wrażenie.



https://youtu.be/U_ci-XqIERI