Dziewięć jezior
Sobota, 1 marca 2025
· Komentarze(0)
Pewnej soboty, kiedy pogoda była bardziej kapryśna niż zdecydowana, zachciało mi się trochę pokręcić po okolicy. Ale żeby nie było to tylko takie bezcelowe pedałowanie, zacząłem się zastanawiać: a może by tak nadać tej trasie jakiś motyw przewodni? Odrzuciłem banalne hasła w stylu "w poszukiwaniu wiosny" i postawiłem na coś bardziej... wodnego. A konkretnie — jeziora.
Zacząłem klasycznie — od ronda granicznego Buk/Blankensee, a potem ruszyłem w kierunku Obersee, Grosser Kutzowsee, aż po Locknitz z jego tzw. "tysiącletnim dębem" i 44-hektarowym jeziorem Locknitzer See. Po drodze wyskoczyłem jeszcze do Krugsdorf (sielska wieś z nie do końca historycznym, ale bardzo malowniczym Kiessee), odwiedziłem dwa Koblentzer See – małe i duże, a także szuwarowe Haussee i dzikie, odludne Latzigsee, gdzie dotarcie wymagało nieco determinacji i... przepychania roweru przez piasek.
A gdy już słońce zaczęło malować pola pod Pampow na złoto, przypomniałem sobie — przecież jeszcze Głębokie! To pierwsze, które przejechałem „z rozpędu”. Tak więc bilans? Dziewięć jezior, sporo kilometrów i jeszcze więcej pomysłów na kolejne wycieczki.
To była trasa pełna zakrętów, zaskoczeń i refleksji o tym, że czasem warto po prostu ruszyć przed siebie — nawet jeśli głównym celem jest po prostu... sprawdzić, co jest za horyzontem.


https://youtu.be/_AxPzsesPgg
Zacząłem klasycznie — od ronda granicznego Buk/Blankensee, a potem ruszyłem w kierunku Obersee, Grosser Kutzowsee, aż po Locknitz z jego tzw. "tysiącletnim dębem" i 44-hektarowym jeziorem Locknitzer See. Po drodze wyskoczyłem jeszcze do Krugsdorf (sielska wieś z nie do końca historycznym, ale bardzo malowniczym Kiessee), odwiedziłem dwa Koblentzer See – małe i duże, a także szuwarowe Haussee i dzikie, odludne Latzigsee, gdzie dotarcie wymagało nieco determinacji i... przepychania roweru przez piasek.
A gdy już słońce zaczęło malować pola pod Pampow na złoto, przypomniałem sobie — przecież jeszcze Głębokie! To pierwsze, które przejechałem „z rozpędu”. Tak więc bilans? Dziewięć jezior, sporo kilometrów i jeszcze więcej pomysłów na kolejne wycieczki.
To była trasa pełna zakrętów, zaskoczeń i refleksji o tym, że czasem warto po prostu ruszyć przed siebie — nawet jeśli głównym celem jest po prostu... sprawdzić, co jest za horyzontem.


https://youtu.be/_AxPzsesPgg