Park Narodowy "Ujście Warty"
Niedziela, 13 kwietnia 2025
· Komentarze(0)
Po serii bardziej lokalnych wycieczek zapragnąłem zmiany. To jeszcze nie Berlin ani żadna ekstremalnie długa trasa, ale tym razem postanowiłem odwiedzić miejsce w którym nigdy wcześniej nie byłem.
Wyruszyłem pociągiem ze Szczecina Głównego do Kostrzyna, by stamtąd rowerem ruszyć na wschód. Moim celem - a może raczej punktem orientacyjnym - był Szlak Warty, prowadzący przez Park Narodowy Ujście Warty. To miejsce wyjątkowe pod względem przyrodniczym - obszar o znaczeniu europejskim, z ponad 270 gatunkami ptaków, z czego ok. 170 regularnie tu gniazduje. Spotkać można m.in. żurawie, derkacze, bataliony czy błotniaki stawowe.
Z Kostrzyna wyjechałem ulicą Wyszyńskiego. Ruch spokojny, więc jazda była przyjemna. Pierwszy konkretny punkt na trasie - stacja pomp Warniki z 1911 roku - to obiekt hydrotechniczny będący częścią systemu odwadniania Polderu Północnego. Kiedyś intensyfikacja rolnictwa, dziś działania wspierające środowisko i wodno-błotne siedliska.
Za Warnikami rozpoczął się właściwy odcinek szlaku - najpierw żwirowy, przez pastwiska, a potem bardziej „parkowy”, teren prowadzący w głąb parku narodowego. Na początku droga była komfortowa i szybka, ale z czasem - jak to bywa w takich miejscach - zrobiło się nieco bardziej dziko i piaskowo. Mimo to widoki wynagradzały wszystko - szeroka zieleń, rozlewiska, ptaki. Prawdziwa oaza ciszy.
Po około 11 km i godzinie jazdy dotarłem do punktu odpoczynkowego przy Niwce. Tam zacząłem się zastanawiać - jechać dalej przez cały park aż do Gorzowa, czy może odbić w stronę Witnicy? Wybrałem rozsądniejszą opcję - skręt na Witnicę. Szczerze mówiąc, dalszy odcinek nieco się już powtarzał krajobrazowo, a i piach coraz bardziej dawał się we znaki.
W Świerkocinie odbiłem na północ, kierując się na drogę wojewódzką prowadzącą do Gorzowa. Co ciekawe - wzdłuż niej ciągnie się bardzo przyzwoita droga dla rowerów. Jazda była płynna i szybka, mimo zmęczenia po parkowej części.
Sama Witnica zaskoczyła mnie pozytywnie - zwłaszcza Park Drogowskazów i Słupów Milowych Cywilizacji, który – choć brzmi dość kuriozalnie – okazał się naprawdę ciekawym miejscem na krótką przerwę.
Była dopiero 13:00, a do Kostrzyna zostało mi jakieś 20 km. Miałem do wyboru - czekać długo na pociąg, albo... skorzystać z południowego wiatru i wrócić na rowerze przez szlak Odra-Nysa. Zdecydowałem się oczywiście na drugą opcję - ale to już temat na zupełnie inną opowieść.

https://youtu.be/WeA3qzpNQPQ
Wyruszyłem pociągiem ze Szczecina Głównego do Kostrzyna, by stamtąd rowerem ruszyć na wschód. Moim celem - a może raczej punktem orientacyjnym - był Szlak Warty, prowadzący przez Park Narodowy Ujście Warty. To miejsce wyjątkowe pod względem przyrodniczym - obszar o znaczeniu europejskim, z ponad 270 gatunkami ptaków, z czego ok. 170 regularnie tu gniazduje. Spotkać można m.in. żurawie, derkacze, bataliony czy błotniaki stawowe.
Z Kostrzyna wyjechałem ulicą Wyszyńskiego. Ruch spokojny, więc jazda była przyjemna. Pierwszy konkretny punkt na trasie - stacja pomp Warniki z 1911 roku - to obiekt hydrotechniczny będący częścią systemu odwadniania Polderu Północnego. Kiedyś intensyfikacja rolnictwa, dziś działania wspierające środowisko i wodno-błotne siedliska.
Za Warnikami rozpoczął się właściwy odcinek szlaku - najpierw żwirowy, przez pastwiska, a potem bardziej „parkowy”, teren prowadzący w głąb parku narodowego. Na początku droga była komfortowa i szybka, ale z czasem - jak to bywa w takich miejscach - zrobiło się nieco bardziej dziko i piaskowo. Mimo to widoki wynagradzały wszystko - szeroka zieleń, rozlewiska, ptaki. Prawdziwa oaza ciszy.
Po około 11 km i godzinie jazdy dotarłem do punktu odpoczynkowego przy Niwce. Tam zacząłem się zastanawiać - jechać dalej przez cały park aż do Gorzowa, czy może odbić w stronę Witnicy? Wybrałem rozsądniejszą opcję - skręt na Witnicę. Szczerze mówiąc, dalszy odcinek nieco się już powtarzał krajobrazowo, a i piach coraz bardziej dawał się we znaki.
W Świerkocinie odbiłem na północ, kierując się na drogę wojewódzką prowadzącą do Gorzowa. Co ciekawe - wzdłuż niej ciągnie się bardzo przyzwoita droga dla rowerów. Jazda była płynna i szybka, mimo zmęczenia po parkowej części.
Sama Witnica zaskoczyła mnie pozytywnie - zwłaszcza Park Drogowskazów i Słupów Milowych Cywilizacji, który – choć brzmi dość kuriozalnie – okazał się naprawdę ciekawym miejscem na krótką przerwę.
Była dopiero 13:00, a do Kostrzyna zostało mi jakieś 20 km. Miałem do wyboru - czekać długo na pociąg, albo... skorzystać z południowego wiatru i wrócić na rowerze przez szlak Odra-Nysa. Zdecydowałem się oczywiście na drugą opcję - ale to już temat na zupełnie inną opowieść.

https://youtu.be/WeA3qzpNQPQ

