Ze Szklarskiej Poręby do Odra-Nysa
Piątek, 23 maja 2025
· Komentarze(0)
Który tu kraj wybrać w ustawieniach posta - skoro były trzy tego dnia...
No ale to nie jest / nie był największy problem tego jednego z najdłuższych rowerowo dni jakie przeżyłem do tej pory.
Kiedy ruszałem z Legnicy w stronę Szklarskiej Poręby, nie spodziewałem się, że ten wyjazd tak bardzo wymknie się schematom. W teorii: rower, trasa, trochę gór, kilka granic. W praktyce - kalejdoskop krajobrazów, historia wpleciona w każdy kilometr i wydawało by się, niekończące się wyzwania. Ale właśnie to dało mi największą satysfakcję - nie „gładka” jazda, a walka z niespodziankami i ten moment, gdy człowiek przejeżdża nie tylko kolejną górkę ale też odkrywa co jest za zakrętem - a za zakrętem nie jest po jego myśli - ale i ten "zakręt" objeżdża...
Drugi dzień wyprawy miał być trudny. Był bardzo trudny. Ale też niesamowicie intensywny. Góry Izerskie przywitały mnie łagodnym porankiem - a regeneracja zadziałała jak trzeba. Śniadanie, widok na szczyty i już byłem gotowy na 1330 metrów podjazdów. A potem było wszystko: łagodny asfalt, szutry, wypychy z rowerem, historie kolejowe, przemykające przez granicę ścieżki i niepewność, czy właśnie skręcam dobrze, czy zaraz wyląduję na czeskim zapleczu robót drogowych.
Kolej Izerska, Orle, Jizerka, roboty drogowe, źródło Nysy, problemy z początkiem czeskiej "dwudziestki", przebijanie się przez Liberec, uciekający czas, trójstyk granic...
Kiedyś bym pomyślał, że to zbyt wiele jak na jeden dzień na rowerze - a dzisiaj :) ...
... a dzisiaj po prostu podziliłem to na dwa filmy:
część górską, od Szklarskiej Poręby przez Góry Izerskie, granicę polsko-czeską, do źródła Nysy: https://youtu.be/RnUjSJ9WmVI
część biegnącą szlakiem Odra-Nysa z walką z czasem i przebijaniem się przez Liberec i nie tylko: https://youtu.be/c-VeuawuZSY







No ale to nie jest / nie był największy problem tego jednego z najdłuższych rowerowo dni jakie przeżyłem do tej pory.
Kiedy ruszałem z Legnicy w stronę Szklarskiej Poręby, nie spodziewałem się, że ten wyjazd tak bardzo wymknie się schematom. W teorii: rower, trasa, trochę gór, kilka granic. W praktyce - kalejdoskop krajobrazów, historia wpleciona w każdy kilometr i wydawało by się, niekończące się wyzwania. Ale właśnie to dało mi największą satysfakcję - nie „gładka” jazda, a walka z niespodziankami i ten moment, gdy człowiek przejeżdża nie tylko kolejną górkę ale też odkrywa co jest za zakrętem - a za zakrętem nie jest po jego myśli - ale i ten "zakręt" objeżdża...
Drugi dzień wyprawy miał być trudny. Był bardzo trudny. Ale też niesamowicie intensywny. Góry Izerskie przywitały mnie łagodnym porankiem - a regeneracja zadziałała jak trzeba. Śniadanie, widok na szczyty i już byłem gotowy na 1330 metrów podjazdów. A potem było wszystko: łagodny asfalt, szutry, wypychy z rowerem, historie kolejowe, przemykające przez granicę ścieżki i niepewność, czy właśnie skręcam dobrze, czy zaraz wyląduję na czeskim zapleczu robót drogowych.
Kolej Izerska, Orle, Jizerka, roboty drogowe, źródło Nysy, problemy z początkiem czeskiej "dwudziestki", przebijanie się przez Liberec, uciekający czas, trójstyk granic...
Kiedyś bym pomyślał, że to zbyt wiele jak na jeden dzień na rowerze - a dzisiaj :) ...
... a dzisiaj po prostu podziliłem to na dwa filmy:
część górską, od Szklarskiej Poręby przez Góry Izerskie, granicę polsko-czeską, do źródła Nysy: https://youtu.be/RnUjSJ9WmVI
część biegnącą szlakiem Odra-Nysa z walką z czasem i przebijaniem się przez Liberec i nie tylko: https://youtu.be/c-VeuawuZSY










