Gravel po pierwszym tysiącu kilometrów i pętla do Angermünde

Piątek, 21 marca 2025 · Komentarze(0)
Po ostatniej, nieco wymagającej eskapadzie w poszukiwaniu śladu R20, zapragnąłem czegoś zupełnie innego - gładkiej nawierzchni i oznakowanej trasy, na której można po prostu... jechać. A nic nie sprawdza się lepiej w tym kontekście niż welostrada Odra-Nysa - szczególnie od Gartz w górę. Żeby jednak nie było zbyt nudno, postanowiłem zboczyć lekko z kursu i zrobić małą pętelkę w bok od głównej trasy – z ciekawości, ale też w ramach przygotowań do mojej planowanej wyprawy Szczecin-Berlin-Szczecin.
Pojechałem więc w stronę Stolpe, a po drodze - korzystając z okazji - podsumowałem pierwsze 1000 km na gravelu. Przyznam, że początki były trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o geometrię i inną pozycję. Z czasem jednak przyzwyczaiłem się na tyle, że 150 km przestało być barierą. Doceniłem też dolny chwyt - szczególnie pod wiatr - oraz karbonowy widelec, który, mimo braku amortyzatora, dobrze tłumił drobne drgania. Zauważyłem, że całe ciało zaczęło pracować bardziej równomiernie, choć jednocześnie angażowało nowe partie mięśni. Największym zaskoczeniem okazał się jednak napęd - brak najlżejszych przełożeń wymuszał inny styl jazdy niż przy klasycznych trójrzędach.
W Stolpe nie zatrzymałem się na długo - wieżę zostawiłem sobie na inną okazję. Wjechałem więc w malownicze wzgórza Doliny Dolnej Odry, a potem w las, który zaprowadził mnie aż do pól pod Gellmersdorf. Dalej droga była świetna - asfalt, Fahrradstraße i pagórkowaty krajobraz. Dokładnie tego mi ostatnio brakowało.
Za Neukunkendorf krajobraz znowu się zmienił - pojawiły się jeziora, kolejne wzgórza i malownicze pola przeplatane zagajnikami. Sielski klimat towarzyszył mi aż do Angermünde - miasteczka z charakterem i ciekawą historią. Rynek, gotycki kościół św. Marii, stare kamienice i fragmenty murów - wszystko z fajną atmosferą. Odwiedziłem też jezioro Mundesee, które w zasadzie wchodzi w tkankę miejską - można je niemal w całości objechać rowerem.
Z Angermünde wróciłem mniej uczęszczaną trasą przez Dobberzin i Crussow, by zamknąć pętlę w Stolpe. Gdy zorientowałem się, że jest już osiemnasta, podjąłem szybką decyzję o powrocie pociągiem z Gryfina o 20:30. Cała trasa ze Szczecina wyniosła 151 km - ale można ją skrócić startując z Gryfina do około 120 km. To świetna alternatywa dla tych, którzy już znają trasę Godków-Siekierki.
Pod koniec dnia Dolina Odry tonęła w kolorach zachodzącego słońca. A ja, już myślami planując kolejną trasę, zdążyłem jeszcze na pociąg. Jeśli lubicie połączenie dobrych dróg, lekkiego terenu i odrobiny historii - ta pętelka może być dla Was idealna.







https://youtu.be/KX5amhoxZTo



Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa escia

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]